- Panie Rektorze, czy w dzisiejszych czasach, kiedy w filmie, a i w teatrze coraz częściej występują ludzie bez dyplomów szkół artystycznych, a ich absolwenci coraz rzadziej chcą wiązać
Język filmu. Wiemy już, jakie są rodzaje filmów, kto je tworzy i jak przebiega ich realizacja. Wiemy też, że film to pewna historia, którą twórcy opowiadają nam przy pomocy iluzji ruchomych obrazów. Spróbujmy teraz skupić się na chwilę na tym, według jakich reguł taką opowieść się buduje. Jest to podobnie jak z językiem
Gwiazda M jak miłość pokazała przerażające sceny - WIDEO Rozwijamy nasz serwis dzięki wyświetlaniu reklam. Blokując reklamy, nie pozwalasz nam tworzyć wartościowych treści.
Aby dobrze przygotować się do castingu, należy jak najlepiej nauczyć się przydzielonego tekstu. Warto powtarzać go do dyktafonu, a następnie odsłuchiwać i odnotowywać błędy. Zdania wypowiadać można zarówno po kolei, jak i na wyrywki. Ciągłe czytanie i recytowanie pozwoli na utrwalenie kwestii, dzięki czemu podczas castingu
Budka suflera: pomieszczenie na przedzie sceny teatralnej, osłonięte przed widzami, przeznaczone dla osoby podpowiadającej tekst aktorom. Balkon: piętro widowni teatralnej. Charakteryzator: pracownik teatru, trudniący się zmienianiem wyglądu zewnętrznego człowieka (aktora) za pomocą odpowiednich środków (np. kosmetyków, ubioru).
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Dla osób zainteresowanych zawodem aktora istnieje kilka możliwości rozpoczęcia pracy w tej branży. Jedną z możliwości jest zgłaszanie się na castingi - zdarza się, że dzięki temu osoby bez wykształcenia kierunkowego i żadnego przygotowania uzyskują możliwość grania w reklamach, serialach lub filmach pełnometrażowych, co w rezultacie staje się początkiem ich przygody z aktorstwem. Do takich castingów można zgłaszać się bez żadnego wcześniejszego przygotowania aktorskiego, ale można również ukończyć aktorską szkołę policealną. Nauka w takiej szkole trwa z reguły 2 lata i obejmuje zagadnienia związane z podstawami pracy aktorskiej - ruch sceniczny, technika gry, dykcja, etiudy, taniec, ekspresja ruchu, interpretacja tekstu. Obok zajęć praktycznych uczniowie zdobywają teoretyczną wiedzę z zakresu historii teatru, filmu, kultury, sztuki i często dziennikarstwa. Szkoły te umożliwiają zapoznanie się z warsztatem gry aktorskiej i dają cenne przygotowanie zawodowe. W ramach samokształcenia kandydaci na aktorów mogą także brać korepetycje od zawodowych aktorów, najczęściej jednak jest to opcja bardzo kosztowna i nie zawsze jest możliwość jej zrealizowania. Najpopularniejszym sposobem jest natomiast ukończenie jednej z wyższych szkół aktorskich. Uczelnie te mają już wypracowaną renomę, zaznajamiają studentów z pracą aktorską i uczą warsztatu. Należy jednak pamiętać, że konkurencja na rynku pracy w tej branży jest bardzo duża i nawet ukończenie szkoły i uzyskanie dyplomu nie zagwarantuje tak naprawdę pracy w zawodzie. Ubiegając się o przyjęcie na studia należy z reguły dostarczyć: wypełnione podanie o przyjęcie na studia świadectwo dojrzałości (oryginał lub odpis) kserokopię dowodu osobistego zdjęcia legitymacyjne zaświadczenie lekarskie orzekające zdolność wykonywania zawodu aktora dowód uiszczenia opłaty rekrutacyjnej W pierwszej kolejności kandydaci przystępują do egzaminu, podczas którego prezentują wybrane przez siebie wiersze, monologi, fragmenty prozy i utwory wokalne. Osoby, które zdadzą egzamin z wynikiem pozytywnym przystępują do eliminacji I stopnia, które mają charakter selektywny. Kandydaci, którzy przejdą pomyślnie ten etap przystępują do eliminacji II stopnia, zaś na samym końcu muszą zdać jeszcze egzamin konkursowy. Dopiero na tej podstawie tworzona jest lista osób przyjętych do szkoły. Podczas 4-letniej nauki studenci zdobywają wiedzę z zakresu historii kultury, sztuki, teatru, filmu, literatury czy kostiumologii. Odbywają zajęcia z rytmiki, tańca, wymowy i emisji głosu oraz oczywiście biorą udział w ćwiczeniach aktorskich (ruch sceniczny, sceny dialogowe, zadania aktorskie). Po ukończeniu nauki studenci przystępują do obrony pracy magisterskiej oraz przygotowują przedstawienia dyplomowe. Absolwenci szkół aktorskich otrzymują tytuł magistra sztuki. Zobacz również:Aktor/aktorka - opis i zarobki
TOMASZ DOMAGAŁA Twoja niemiecka droga prezentuje się wspaniale: Sen nocy letniej, Noc św. Bartłomieja, Poskromienie złośnicy, Bokser, Księgi Jakubowe, Dziewica Orleańska, Złoto Renu i wreszcie Werter. Osiem przedstawień w pięć lat! Co ciekawe, jest to również droga przez tematy i autorów. Jak to wszystko się zaczęło?EWELINA MARCINIAK Kilka lat temu zostałam zaproszona z jednym z moich pierwszych spektakli – Amatorkami z Teatru Wybrzeże – do Strasburga na festiwal teatralny poświęcony twórczości młodych reżyserów. Choć nie było to w tamtym czasie takie proste, dyrektor Adam Orzechowski zrobił wszystko, żebyśmy tam pojechali. W Strasburgu mój spektakl zobaczył Peter Carp, ale odezwał się do mnie dopiero po kilku latach, gdy pracowałam nad Księgami Jakubowymi w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Zaproponował współpracę, której ja się bardzo bałam, ponieważ gdy byłam studentką, teatr niemiecki był dla mnie jednym z najważniejszych punktów odniesienia, śledziłam, co się w nim dzieje, jeździłam na Rozumiem, że kultura języka niemieckiego jest Ci bliska?MARCINIAK Tak, jak najbardziej, chociaż trochę żałuję, że nie mówię w języku Goethego, aczkolwiek dużo już rozumiem. Obawiałam się propozycji Petera, bo miałam poczucie, że praca w Niemczech byłaby realizacją mojego wielkiego marzenia. Dlatego, gdy się już tego zadania podjęłam, bardzo mi zależało, żeby ten Sen nocy letniej w teatrze we Fryburgu wyszedł jak Kto w niemieckim teatrze proponuje tytuł, dyrektor, jak na przykład w Hiszpanii, czy może jak u nas – reżyser?MARCINIAK W moim przypadku to była rozmowa. Od razu zdecydowaliśmy się na Szekspira, choć musieliśmy omówić wybór konkretnego tytułu. Dyrektor miał swoją listę sztuk, ja swoją, Sen nocy letniej zaś był na obu. Muszę przyznać, że choć praca ta była wielkim wyzwaniem, zarówno dla mnie, jak i dla teatru, Peter Carp dał mi dużo przestrzeni twórczej i oddał do dyspozycji swój wspaniały zespół. Prywatnie zaś zaimponował mi tym, że nim odbyła się premiera i ukazały się jakiekolwiek recenzje, w tygodniu przedpremierowym, kiedy spektakl zanurzony był jeszcze w lekkim chaosie, przyszedł do mnie i powiedział, że bardzo chciałby, bym do Fryburga wróciła. Grająca we Śnie nocy letniej Rosa Thormeyer zaprosiła na spektakl Joachima Luxa, dyrektora Thalia Theater, czego wynikiem była propozycja z Hamburga, z kolei dramaturg Michael Billenkamp opowiedział o mnie swojemu koledze Christianowi Holtzhauerowi, dyrektorowi Teatru Narodowego w Mannheim, i tak powstała Dziewica Orleańska. Wszystko więc zawdzięczam ludziom, z którymi się spotkałam. To wielkie szczęście w moim Wróćmy do Snu nocy letniej, bo to chyba przełomowy dla Ciebie spektakl, przynajmniej w Niemczech. Co Cię zaskoczyło w pracy we Fryburgu?MARCINIAK Na pewno byłam zaskoczona liczbą asystentów czy niosących różnoraką pomoc wolontariuszy. Właściwie każdy realizator ma tu do pomocy jakąś osobę, asystenci pomagają też aktorom, a to nauczyć się tekstu, a to przygotować się do prób. Gdy już trochę w tym systemie okrzepłam, zorientowałam się, że obecność tych niezwykle oddanych osób to wynik szczególnej troski o komfort pracy i właściwą komunikację. Choć zawsze pracuję ze swoim dramaturgiem czy dramaturżką, w Niemczech każda produkcja ma dodatkowo swojego opiekuna literackiego. Zatrudniony w teatrze dramaturg jest osobą, która nie tylko czuwa nad sensami spektaklu, ale też monitoruje komunikację pomiędzy realizatorami zewnętrznymi a zespołem. W związku z tym, że dobrze zna swoich kolegów, jest w stanie podpowiedzieć nam, jak osiągnąć w naszej pracy z nimi najlepsze efekty. Czego dany aktor w pracy potrzebuje, co mu przeszkadza, czego się boi. Często pomaga także rozwinąć kreatywność danej osoby, podpowiadając na przykład, że lubi ona improwizować czy nałogowo pochłania książki. Bardzo mi się też spodobało, że w niemieckim teatrze praca nad spektaklem zaczyna się dużo wcześniej niż w Polsce. Pół roku wcześniej muszę mieć już obsadę, pomysł na spektakl, aktorzy wiedzą, że pracują ze mną nad konkretnym tytułem. Zdarza się, że w tym czasie za pomocą telefonu czy maila zaczynamy wspólnie rozwijać idee spektaklu i powoli się przygotowywać do prób. Taki system niewątpliwie wszystkim bardzo pomaga, aktor nie jest rzucony na głęboką wodę i spętany świadomością, że w osiem tygodni musi złapać z nami wspólny język, odkryć i wybudować w sobie świat, w którym my realizatorzy żyjemy o wiele dłużej. Wszyscy mają szansę trochę poczytać, poszukać własnych narzędzi, które mogą przynieść ze sobą na próby, realnie poczuć udział w tworzeniu Stereotypowo Niemcy to kraj niezwykle poukładany, funkcjonujący według ściśle określonego porządku. Czy instytucje kultury też takie są?MARCINIAK Owszem, ale bez przesady. W Mannheim przedłużyliśmy trochę próbę generalną Dziewicy Orleańskiej. Jedna z aktorek grała na skrzypcach i mówiła tekst, a w tym samym czasie ekipa techniczna odpowiedzialna za scenografię wkroczyła na scenę, i muszę powiedzieć, że była to jedna z lepszych scen, jakie w życiu widziałam. Oczywiście jest to trochę niekomfortowe, z drugiej jednak strony rzeczywiście wszystko ma swój czas i miejsce. I w głębi ducha cieszę się, że niekiedy dochodzi do takich nieporozumień, gdy ja coś przedłużam, oni wkraczają, a między mną a kierownikiem technicznym pojawia się iskra. Następnego dnia zaś wchodzimy rano na próbę i przybijamy sobie piątkę, śmiejemy się, bo on mówi: jest dziesiąta, spóźniłaś się!DOMAGAŁA Czy wszędzie w Niemczech system pracy wygląda podobnie?MARCINIAK Tak, wszędzie jest podobnie. Reżyser pracuje, jak lubi i potrafi. Jeśli chce szybko odejść od stolika, to nie ma problemu, aktorzy są na to gotowi. Powiem więcej, im szybciej wchodzisz na scenę i zaczynasz eksplorować to, o czym opowiadałeś, tym lepiej. Aktorzy bardzo lubią tę metodę próbowania na zasadzie „co czujemy, co widzimy”. Jedyne, co w mojej pracy w niemieckich teatrach się zmieniało, to okres przygotowania. Raz jest krótszy, raz dłuższy. Wynika to przede wszystkim z faktu, że gdy przyjeżdżam do teatru z jakimś tekstem, to trzeba go jeszcze przetłumaczyć, musi więc być gotowy miesiąc wcześniej. Potem na jego bazie są oczywiście improwizacje, w trakcie których ciągle się nad nim pracuje. Te przygotowania mogą się wydłużyć, podobnie jak na przykład produkcja scenografii. W tej kwestii też są tu specjalne zasady, na pół roku przed próbami musimy przyjechać do teatru i pokazać gotowe projekty. Z punktu widzenia reżysera to wymagające zadanie, już wtedy bowiem wszystko musi być wymyślone i dopracowane. W procesie przygotowań niewiele rzeczy mogę już zmienić, ale przez to muszę je bardzo precyzyjnie przemyśleć i Czy od razu pracujecie ze scenografią?MARCINIAK Najpierw pokazujemy projekty i makiety scenograficzne, które następnie pozwalają nam sprawdzić rozmiary obiektów czy możliwości, jakimi będziemy dysponować w obrębie danej sceny. Kolejnym krokiem w tej pracy jest przygotowanie roboczej scenografii, w której możemy z jakąś wstępną świadomością już coś komponować. Podobnie jest z kostiumami. Jeśli ktoś ma być w spódnicy, dostaje spódnicę, jeśli ma chodzić na obcasach, to od razu dostaje odpowiednie buty. Na scenę wchodzimy dopiero na dziesięć dni przed premierą, mamy już wtedy jednak gotową scenografię i kostiumy. Dla mnie to bardzo mało czasu, więc ten ostatni okres jest Z tego, co mówisz, w teatrze niemieckim kładzie się duży nacisk na proces powstawania spektaklu, a co z efektem?MARCINIAK Efekt jest tutaj również bardzo ważny. Już w pierwszych rozmowach dyrektor jasno komunikuje, jak wyglądają sprawy. Nie może sobie pozwolić, żeby na dużej scenie, gdzie jest dziewięćset miejsc, wyprodukować tytuł, który ma małe szanse na to, żeby się sprzedać. Oczywiście mogę z nim o tym rozmawiać, tak jak było w Thalia Theater w przypadku Ksiąg Jakubowych, ale startujemy w jasno określonej rzeczywistości. Z tej perspektywy książka Olgi Tokarczuk była bardzo trudnym tytułem na dużą scenę: nie każdy ją czytał, nie każdy zna opowieść o Jakubie Franku. W przypadku niemieckiego widza nie pomaga też fakt, że odnosi się ona do czasów dość odległych, mimo swojej niewątpliwej Czy rodzaj narzuconego tekstu bądź autora – częsty zwyczaj na Zachodzie – jest dla Ciebie więzieniem, czy raczej wyzwaniem?MARCINIAK Dobrym przykładem jest tu Werter w Deutsches Theater. Mieliśmy pracować nad Argonautami na podstawie książki Maggie Nelson, bo marzyłam, żeby wrócić na małą scenę i zrobić spektakl o miłości. Zaproszenie od dyrektora Ulricha Khuona dostałam już po premierze Snu nocy letniej, ale nasz projekt został zawieszony na jakiś czas ze względu na pandemię. Chciałam zrobić Argonautów, bo to taka zupełnie inna opowieść o miłości, a do tego napisana przez Nelson na podstawie osobistych doświadczeń. Gdy się do niej zwróciliśmy z prośbą o prawa, odpisała nam, że absolutnie nie wyraża zgody na taki spektakl, gdyż Argonauci korzystają z życia jej i jej partnera, który wciąż żyje. I wtedy dyrektor zasugerował mi niemiecką klasykę, ze wskazaniem na Büchnera. Zaczęłam myśleć raczej o Werterze, bo jego przypadek wydał mi się ciekawym tematem do zbadania. Tak więc w tych rozmowach z dyrektorami wykuwa się nam wspólna droga, czasem na zasadzie negocjacji, a czasem tupania nogą, jak w przypadku Boksera. To tylko kwestia siły przekonania, że coś będzie Twój niemiecki repertuar układa się w bardzo interesującą linię dramatyczną, jakby tamtejszy teatr najpierw chciał Cię wybadać poprzez Szekspira i Dumasa, potem pozwolił na przedstawienie się przy pomocy dwóch polskich utworów, wreszcie – zachwycony tym, co zobaczył – postanowił oddać Ci do redefinicji swoje mity. Pojawili się natychmiast Schiller, Wagner i Goethe. Czy mam dobrą intuicję, że Szekspir był właśnie taką platformą szukania wspólnego?MARCINIAK Na początku nie wiedziałam, na ile mogę tu stworzyć coś bardziej autorskiego czy wręcz osobistego. Szekspir taką pracę wręcz wymusza, więc z nim czułam się bezpieczniej. Podczas prób okazało się jednak, że trafiłam na grupę wspaniałych aktorów, którzy potrafią zarówno mówić językiem Szekspira, jak i dać dużo od siebie. Wiedziałam już, że mogę wrócić do nich z propozycją o wiele bardziej odważną i Czy na początku bałaś się jakiejś formy niezrozumienia?MARCINIAK Więcej było ciekawości. Obserwowałam, jak młodzi ludzie walczą o to, żeby zachować na scenie szczerość i autentyczność. Raczej nie bałam się żadnych tematów, miałam za to poczucie, szczególnie przy Księgach Jakubowych i przy Bokserze, że trzeba nam dużo delikatności, bo dotykamy kontekstu żydowskiego. Wydaje mi się też, że sposób, w jaki o tym wspólnie rozmawialiśmy, sprawił, że oba te spektakle poruszyły niezwykle trudny temat, nikogo przy tym nie Zastanawiam się, jak wygląda rozpoznawanie pewnych sytuacji w innym kraju, weźmy przykład środowisk LGBT+. W Polsce to problem dużo większy niż w Gdy pracowałam nad Historią przemocy Édouarda Louisa, bardzo ważne było dla mnie, żeby taki spektakl powstał w małym Gnieźnie, a nie w Warszawie czy Gdańsku – inaczej się żyje w homoseksualnym związku w stolicy, a inaczej w mniejszych społecznościach. Scena homoseksualnego zbliżenia w tym spektaklu była jedną z najbardziej romantycznych, ale i stereotypowych, jakie zrobiłam. I posłużyłam się tam tą kliszą celowo. W Niemczech taka scena zabrzmiałaby zupełnie inaczej, mogłaby zostać odebrana wprost A co z prawami kobiet i ich ruchami emancypacyjnymi?MARCINIAK Aktorki, które ze mną pracowały, wciąż mają silną potrzebę, by opowiadać, jak muszą walczyć o swoje. W sensie społecznym nie jest to więc zamknięty temat, mimo że jesteśmy tutaj na pewno o krok dalej niż w Polsce. Mnie fascynują w tych rozważaniach mechanizmy, za pomocą których patriarchalne społeczeństwo wymusza na kobietach przybranie męskiej zbroi, gdyż tylko w ten sposób udaje się uzyskać uprawnioną przez nie równość. To jest coś, przeciwko czemu ja się bardzo buntuję i staram się ciągle o tym Nie o tym czasem jest Dziewica Orleańska?MARCINIAK O tym jest i Dziewica, w kontekście losów Joanny, ale i Werter w odniesieniu do Lotty, o próbach kobiecego życia bez Czy dobrze myślę, że przyjeżdżasz do Niemiec ze swoimi pomysłami, ale modyfikujesz je pod wpływem spotkanych ludzi? Uczysz się od nich tak samo, jak oni od Ciebie?MARCINIAK Tak. Uczymy się razem przede wszystkim tego, czego w teatrze chcemy i tego, na co nie ma naszej zgody. Jeżeli są w tekście sceny przemocy, to zastanawiamy się wspólnie, jak zacząć taką scenę, kiedy przestać ją grać albo jak ją teatralnie skomentować w taki sposób, żeby tej przemocy nie reprodukować. Gdy dla odmiany zastanawiamy się, czym jest w teatrze cierpienie, i nasza rozmowa staje się interesująca, decyduję się taką rozmowę włączyć do spektaklu, gdyż wciąga widza w proces, jaki nam towarzyszył na próbach. Zawsze zresztą staram się te najmocniejsze momenty naszego procesu jakoś odbiorcy Czy były momenty, w których aktorzy Cię trochę powstrzymywali, znając swoje ograniczenia?MARCINIAK Oczywiście. Istnieją na przykład ograniczenia, szczególnie językowe, związane z Holokaustem i tematami żydowskimi. Nie wszystkie zapisane w tekście słowa mogą paść z niemieckiej sceny. W pierwszym monologu Wertera o śmierci bohater mówi, że czeka nas tylko koniec, i że „w tej drodze do końca możemy co najwyżej dodać gazu”. Właśnie owo „Gas geben” z berlińskiej ani żadnej innej sceny paść absolutnie nie może. Musieliśmy więc to zamienić na czasownik „przyspieszyć”. Gdy widzę ogrom pracy, który Niemcy włożyli, żeby odrobić tragiczną lekcję nazizmu, jestem pod wielkim wrażeniem. My Polacy moglibyśmy się od nich naprawdę uczyć, biorąc pod uwagę to, jak wygląda dzisiaj tolerancja w tym Jak wygląda w niemieckim teatrze kwestia reprezentacji? Czy Żyd musi grać Żyda, a gej geja?MARCINIAK Mam wrażenie, że dyskusja odbywa się już na poziomie konstruowania zespołu aktorskiego w teatrach czy zapraszania do współpracy reżyserów z innych krajów. Zatrudniamy aktorów różnego pochodzenia i podchodzimy do nich z dużym szacunkiem i odpowiedzialnością. Mam na myśli to, że aktor o innym kolorze skóry nie jest tu tylko po to, żeby grać Otella. Jest częścią zespołu i ma za zadanie przygotowywać role, brać udział w projektach, które będą uwalniały jego kreatywność czy rozwijały talent. Polskie społeczeństwo jest właściwie jednolite, dobrze by było, gdyby dyrektorzy naszych teatrów w końcu się otworzyli na reżyserki i reżyserów z zagranicy. Zdaję sobie sprawę, że w Polsce jest to trochę trudniejsze Dobrze, to jak było z tymi Polakami w Niemczech? Już powiedziałaś, że nie było najłatwiej przekonać dyrektora Thalia Theater do polskich Jeśli chodzi o Polaków w Niemczech, to Szczepan Twardoch robi tu spektakularną karierę, jego książki są bardzo popularne, czemu wcale się nie dziwię. Nasze rozmowy z Joachimem Luxem o Bokserze to było bardziej droczenie się niż poważna dyskusja, choć rozumiałam jego obawy. Łatwiej było Peterowi Carpowi ocenić mnie na podstawie tego, co zrobiłam ze starym i znanym tekstem Szekspira, niż Joachimowi, biorącemu pod uwagę adaptację współczesnej powieści Twardocha. Jeśli zaś chodzi o Księgi Jakubowe, to wprawdzie uważam, że nasz spektakl dla publiczności dużej sceny może być wymagający, ale w moim odczuciu jest on niezwykle potrzebny, i bardzo dziękuję Joachimowi, że podjął to Czy trzeba było więcej tłumaczyć aktorom, poszerzać kontekst obu powieści?MARCINIAK Rzeczywiście było to wymagające i czasochłonne, gdy więc zajęłam się Schillerem czy Goethem, poczułam ulgę. Jeśli chodzi o Boksera i Księgi Jakubowe, to najpierw czytaliśmy literackie pierwowzory, potem omawialiśmy recepcję, a na końcu wyrażaliśmy, co w związku z tym wszystkim czujemy. W przypadku jednej i drugiej książki pojawiały się na przykład pytania o przemocowość bohaterów w stosunku do dzieci czy kobiet, o to, jak chcemy opowiadać te historie i czy musimy być wierni fabułom. Odparłam, że wcale nie, zwłaszcza że Kum Kaplica sypiający z dwunastolatką w Królu jest dla mnie, i pewnie dla większości ludzi dzisiaj, nie do Teraz robisz właściwie tylko niemiecką klasykę: Goethe, Schiller, Wagner. Czy to dla Ciebie obciążające?MARCINIAK Najbardziej wymagający był Schiller i jego Dziewica Orleańska, jeśli zaś chodzi o Wertera, to poczułam w sobie gotowość do opowieści smutnej, ale opowiedzianej za pomocą lekkiego teatru. Jest to wprawdzie historia o samobójstwie, ale zrealizowana w formie ironicznej czy wręcz metateatralnej. Mam wrażenie, że język Goethego w przypadku Wertera bardzo nam pomagał. W adaptacji Jarka Murawskiego jest go sporo, aczkolwiek powstała zupełnie inna historia. Napisana dzisiaj – w czasach, kiedy miłość może mieć bardzo różne oblicza – opowiada o powolnym odchodzeniu z tego świata, stopniowym zanurzaniu się w ciemności. Chcieliśmy też sprawdzić, jak to się dzieje, że społeczeństwo wciąż wręcz zmusza współczesnych Werterów do czynów podobnych do tego, który opisał Czy mierzyłaś się tylko z niemieckimi mitami, czy także z bogatą tradycją ich odczytania?MARCINIAK Przede wszystkim rozmawiałam z aktorami, choć bardziej od samej fabuły Goethego interesowało mnie to, jak dziś jest w Niemczech odbierany gest samobójstwa z miłości. Werter to także spektakl o systemie patriarchalnym, o tym, czym jest małżeństwo. Bardzo nas interesowało, jak w nowoczesnej Europie postrzega się związki. Jako że są one bardzo krótkie, bo szybko zmieniamy partnerów, istotna stała się w takim kontekście trudność mówienia o samobójstwie z Po prostu się rozchodzimy…MARCINIAK Albo szukamy innych konstelacji. I choć Werter żyje w jednym z takich układów, wciąż pozostaje niezaspokojony i samotny. A nas, mam takie wrażenie, przejmuje jego los, bo tak naprawdę to opowieść o nas wszystkich, historia naszego wykluczenia i A co z Dziewicą Orleańską, to tekst znany w Niemczech?MARCINIAK W Niemczech wystawia się Schillera bardzo dużo, ale zazwyczaj są to Zbójcy albo Intryga i miłość. Ostatni raz Dziewica Orleańska była inscenizowana kilka lat temu. Mogę powiedzieć, biorąc pod uwagę oczekiwania widowni, że nie jest to najpopularniejszy z tekstów A co z językiem, osobnym bohaterem świata Schillera i Goethego?MARCINIAK Było to duże wyzwanie, zwłaszcza w przypadku Dziewicy Orleańskiej, gdyż premierę przygotowywałam na okoliczność Dni Schillera. W związku z tym adaptacja tekstu napisana przez Joasię Bednarczyk musiała zawierać w sobie oryginalny tekst dramatu. Język był więc w tej produkcji bardzo ważny, ja zaś w tej kwestii zdana byłam na współpracę z dramaturgami niemieckimi. Musieliśmy wspólnie zdecydować, jak mówimy tego Schillera, żeby go można było rozpoznać, żeby miał swój wewnętrzny rytm i melodię. Jeśli chodzi o powieść Goethego, najważniejsze dla mnie było to, by grający Wertera Marcel Kohler mógł w tych zdaniach odnaleźć siebie i swoją Ostatnia rzecz, Złoto Renu w szwajcarskim Bernie – to pierwsza opera, prawda?MARCINIAK Tak, to była moja pierwsza opera, doświadczenie ekstremalnie trudne i stresujące. Zwłaszcza że nie mówię po niemiecku i nie czytam nut. Na szczęście jestem w Niemczech pod opieką agenta, Konrada Spieglera, towarzyszącego mi przy wszystkich niemieckich produkcjach. Stwierdził, że potrzebuję dramaturga, który umie czytać nuty i ma duże doświadczenie w pracy z operą. Zaproponował mi Mirona Hakenbecka, współpracownika Krzysztofa Warlikowskiego. Miron jest Niemcem urodzonym w Berlinie, który nauczył się polskiego. Szaleniec! Konwersowaliśmy najpierw na Zoomie, żeby się poznać. Pierwsze spotkanie na żywo, gdy Miron przyniósł ogromny zeszyt z nutami, przeraziło mnie, ale potem dostałam od niego wielką lekcję tego, jak pracuje się w operze. Miron pokazał mi, że wyobraźnia, w której obraz łączy się z intensywną pracą z aktorem, jest nieograniczona. Dziękuję dyrektorowi Florianowi Scholzowi, że mi zaufał. Oczywiście dostałam propozycję zrobienia całej tetralogii, ale nie wiem, czy podołam, nie mogę więc mu tego Czego się nauczyłaś jako reżyserka w operze?MARCINIAK Opera to forma, która wprawdzie trzyma cię w jakichś ryzach, ale tak naprawdę od ciebie zależy jej interpretacja. Największą pracę wykonuje się przed rozpoczęciem prób. Główne zadanie to zaś odpowiedź na pytanie, o jakim świecie chcesz opowiedzieć, kim są bohaterowie i jakie są między nimi relacje. Jeżeli to wszystko wymyślisz, to potem już możesz niuansować. Dużo zależy od śpiewaków: niektórzy są wspaniałymi aktorami, czyniąc z muzyki narzędzie pogłębiające emocje postaci, inni z kolei, nie dysponując wielkim talentem dramatycznym, przygotowują piękne role przy pomocy kostiumu, sytuacji i A co ze skrótami? Czy nie przeszkadzała Ci niemożność wycięcia czegokolwiek?MARCINIAK W przypadku Wagnera tak, dlatego mam nadzieję, że trafię wkrótce na innych Czego Ci z całego serca życzę, dziękuję bardzo za To ja dziękuję i zapraszam na swoje spektakle.
ONS Problemy z zajściem w ciążę Zanim aktor Hugh Laurie wcielił się w postać charyzmatycznego doktora House'a, zagrał w innym filmie. Był w nim mężczyzną, który próbuje różnych sposobów, by spłodzić dziecko. Dociekliwy dr House w serialu często przeprowadzał różne eksperymenty i badania na sobie. 4 lata wcześniej, na planie innego filmu - komedii pt. „Maybe baby”, zagrał mężczyznę, który wraz z partnerką stara się o dziecko. Próbują różnych metod. Nie pomagają masaże olejkami, seks podczas pełni księżyca, akupunktura ani egzotyczne afrodyzjaki. Małżonkowie podejrzewają, że ich problemem jest niepłodność. Test nasienia W końcu główny bohater, w którego wciela się Hugh Laurie musi zrobić badanie nasienia. Zobaczcie, jak przygotowywał się do tego testu. Oto fragment filmu „Maybe baby”, w którym Hugh Laurie śpiewa o tym, że jutro czeka go test nasienia, pojemnik już jest przygotowany, za chwilę uda się do toalety, by pobrać próbkę swojego nasienia. Jesteśmy pewni, że tym razem test nasienia wypadł bardzo dobrze. Kiedy kręcono ten film, aktor miał już troje dzieci. Może dlatego z taką swobodą podszedł do zadania... Zdaniem ekspertów, każdy mężczyzna przynajmniej raz w życiu powinien zrobić test nasienia. Przeczytaj Dlaczego polscy mężczyźni nie chcą badać nasienia? Fotolia Problemy z zajściem w ciążę Rodzaje badań nasienia Pierwszym krokiem w kierunku oceny płodności mężczyzny jest badanie nasienia. Przeczytaj, jak w klinice niepłodności ocenia się jakość plemników. Na badanie nasienia można zgłosić się ze skierowaniem od lekarza lub bez. Ważne, by wcześniej zarezerwować termin wizyty i odpowiednio przygotować się do badania nasienia . Mężczyzna powinien zachować wstrzemięźliwość seksualną przez 3–5 dni. Wynik badania nasienia dostępny jest po 3–4 dniach od pobrania. Podstawowe badanie nasienia W wyniku takiego badania opisane są ogólne parametry nasienia, takie jak: czas upłynnienia, objętość, lepkość, wygląd ejakulatu, pH, odsetek żywych i ruchliwych plemników, liczba plemników na 1 ml nasienia, ogólna liczba plemników w ejakulacie, obecność i ewentualnie stopień aglutynacji plemników. Dodatkowo w badaniu podstawowym wykonany jest HOS test. To test hipoosmotyczny, który określa integralność błon plemników i określa ich żywotność. Zobacz film: badanie nasienia HOS Rozszerzone badanie nasienia Zawiera dodatkowo ocenę morfologii plemników, czyli odsetek prawidłowo zbudowanych plemników oraz odsetek różnych wad budowy dotyczących główki, wstawki i witki plemnika, odsetek komórek spermatogenezy obecnych w ejakulacie, liczbę leukocytów w 1 ml nasienia oraz liczbę komórek nabłonkowych i erytrocytów. Test nasienia – SCD Test SCD (Sperm Chromatin Dispersion) to narzędzie do oceny odsetka plemników wykazujących zwiększoną fragmentację materiału genetycznego ( DNA ), która może być jednym z głównych powodów spadku płodności mężczyzny (in vivo i in vitro). Wysoki poziom fragmentacji DNA plemników mężczyzny może mieć decydujący wpływ na to, że wystąpi: • obniżona zdolność do zapłodnienia • nieprawidłowość w podziale zygoty i wczesnym rozwoju zarodka • częstsze wczesne i spontaniczne poronienie • podwyższone ryzyko uszkodzenia genomu • podwyższone ryzyko przeniesienia wad genetycznych na potomstwo Zobacz film: Test SCD badanie nasienia Wynik... Fotolia 5 scen z życia starających się o dziecko Kiedy próbujesz zajść w ciążę, obliczasz dni płodne, wyznaczasz datę owulacji, wszystko wokół zaczyna mieć związek z twoją płodnością. Inaczej postrzegasz świat. Inaczej reagujesz na różne sytuacje. Oto kilka historii i przemyśleń osób starających się o dziecko. 1. Rady ginekologa Podczas wizyty kontrolnej u ginekologa, pytam, jak przygotować się do ciąży, jakie badania zrobić przed ciążą ? Lekarz wysyła mnie najpierw do przebieralni, potem „przebija” wziernikiem i nieprzyjemnie manewruje nim w pochwie. Przebąkuje coś o szczepieniach, ale nawet nie kończy tematu. Mówi, żebym sobie doczytała w internecie, bo już czeka kolejna pacjentka. Za to w trakcie całej wizyty ponad 20 razy powtarza, że trzeba wyluzować. Wy-lu-zo-wać! Po lekarzu spodziewałam się czegoś więcej... Ania, 30 lat 2. Badanie nasienia Siedzimy z mężem w klinice leczenia niepłodności. Przyszliśmy na badanie nasienia . Jesteśmy lekko skrępowani, spięci. Mąż żartuje, że pierwszy raz będziemy uprawiać seks w miejscu publicznym. Ja na to, że jeszcze nigdy nie płaciliśmy za pokój w hotelu tak dużo (badanie nasienia kosztuje 180 zł). Pani wysyła nas do pokoju numer 2. Mężowi wręcza torebkę z napisem Jan Niezbędny. Wybuchamy śmiechem, liczyliśmy na to, że poradzimy sobie bez Jana ;-) Zuza, 32 lata 3. Wszyscy wiedzą, że obliczam dni płodne Postanowiłam kupić testy owulacyjne, żeby lepiej obliczyć dni płodne , bo mam nieregularne cykle. Niby nie jestem wstydliwa, ale w aptece proszę o test owulacyjny nieco ściszonym głosem. – Jaki test? – pyta głośno farmaceutka, czym skutecznie przyciąga uwagę wszystkich zgromadzonych. – Owulacyjny – powtarzam przechylając się ku niej nad ladą. Farmaceutka zaczyna nerwowo grzebać w szufladach i wylicza głośno: – Krew utajona w kale? Narkotyki? Badanie pochwy? Helicobacter? Okazuje się, że w morzu testów akurat tych owulacyjnych nie ma. Podejrzewana o wiele rozmaitych chorób, mijam pozostałe osoby w aptece i ich spojrzenia. Młoda dziewczyna przy drzwiach chwyta mnie lekko za rękę i podpowiada, że testy owulacyjne bez problemu dostanę w popularnej sieciówce z kosmetykami.... Fotolia Womb tube, czyli nowy sposób na obwieszczenie światu radosnej nowiny Nagrywanie przez przyszłe mamy tzw. womb tube to nowy trend, który opanowuje Internet. Zobacz, na czym polega. Czy ty też zdecydowałabyś się na coś takiego? Baby shower , czyli przyjęcia organizowane tuż przed rozwiązaniem ciąży w celu uczczenia przyjścia na świat nowego członka rodziny, właściwie nikogo już nie dziwią. Celebrowanie ciąży można jednak zacząć znacznie wcześniej. Jak? Nagrywając tzw. womb tube , czyli filmik ze swoją reakcją na wynik testu ciążowego. Scenariusz womb tube Womb tube to krótkie, trwające zazwyczaj ok. 5 min, filmiki z reakcją kobiety na wynik testu ciążowego. Nagrania są rejestrowane małą kamerką ustawioną na stole lub nawet smartfonem, a rolach głównym występują oczywiście potencjalna przyszła mama i test ciążowy . Scenariusze wombe tube wyglądają zazwyczaj podobnie. Najpierw kobieta robi krótki wstęp, w którym mówi o tym, dlaczego podejrzewa, że może być w ciąży, jakie emocje jej teraz towarzyszą, czasem też wspomina, jak długo stara się o dziecko. Następnie bohaterka filmu wykonuje test, po czym kamera pokazuje zegarek, który odmierza czas potrzebny do uzyskania wyniku. Nerwowe oczekiwanie jest zazwyczaj przepełnione monologiem kobiety na temat swoich nadziei i obaw. Finałem nagrania jest oczywiście pokazanie wyniku testu oraz reakcji na niego – wesołej lub smutnej – to już w zależności od oczekiwań bohaterki, oraz tego, ile kresek pokazało się na teście. Czasem w tle można usłyszeć także okrzyki pozostałych członków rodziny. Film – jak się można domyślić – od razu trafia do internetu, najczęściej na YouTube , gdzie mogą obejrzeć go wszyscy internauci. Trudno powiedzieć, czy test rzeczywiście przeprowadzany jest na żywo i czy kobieta nie sprawdziła wcześniej, czy spodziewa się dziecka, jednak reakcje bohaterek filmu wydają się dość przekonujące. Zresztą zobaczcie sami: Źródło: You tube ... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny – 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?
{"type":"film","id":565167,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Sex+Story-2011-565167/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Sex Story 2013-07-13 10:21:09 ocenił(a) ten film na: 2 Praktycznie każda komedia romantyczna zawiera scenę, gag, który mnie po prostu żenuje. I zastanawiam się, że na cały sztab ludzi nikt nie powiedział reżyserowi: ,,Słuchaj, to tandetne i banalne. Nie róbmy tego". Przykłady:- mały kitajec robiący foty swego penisa i pokazujący je koleżanka Emmy, która patrzy na jej życie i wzdycha:,, A ja mam tylko wibrator..."- klasyczna żenada w postaci nie spojrzenia na telefon i odebrania - okazuje się wtedy, że dzwoni ktoś inny, niż bohater zakładał! Rozumiecie, taki gag pomyłkowy! Wcale nie było go w Bridget Jones!- charakterystyczne ohydne ,,plumkanie" - bo nie wiem, jak inaczej nazwać tę muzykę, która pojawia się nagminnie w tego typu filmach na każdej szerokości geograficznej. Wiecie, o co mi chodzi? I zwiastuje jakiś szałowy gag - w sex Story była to scena z ojcem, który przedawkował jakiś syrop. Boki sobie z tym radzicie? laxman Zadaję sobie podobne pytanie i dochodzę do 2 możliwych rozwiązań:a) Reżyser jest po prostu prostakiem i robi film, z prostackim humorem, bo myśli, że jest śmiesznyb) Wie, że to co robi jest głupie, ale wie też, że to się sprzeda. Niestety jak widać ma rację... Kiedyś film i muzyka ciągnęła masy do swojego wysublimowanego poziomu. Teraz jest odwrotnie :(W każdym razie mam czasem wrażenie, że żyję na jakiejś intelektualnej wyspie skoro ludzie w okół mnie się na to łapią i taki chłam jest nam stale serwowany... laxman ocenił(a) ten film na: 2 Blank_Planet No dobra, opcja 2 jest bardziej prawdopodobna. Lecz to nie tłumaczy, że tyle tych filmów trzaskają i to z jednego wzorca. Twórcy muszą zdawać sobie sprawę z poziomu owych filmów, ale skoro ludzie chodzą, to co bądą coś zmieniać. Nie wiem, może faktycznie jest ta intelektualna wyspa, ale nie chcę też pisać z pozycji tego lepszego, który lubi kino tzw. artystyczne, a na zwykły mainstream nie patrzyŻartować można ze wszystkiego, ale trza umieć. Choćby tka, jak Allen. (Wszystko, co chcelibyście... no i wiele jego filmów.) laxman Podobno bardzo wiele filmów pisanych jest według książki "Uratuj kota, czyli ostatnia książka o scenopisarstwie jakiej kiedykolwiek będziesz potrzebować” Blake’a Snydera ("Save The Cat Goes to the Movies"), gdzie napisany jest wzór co ma się znajdować w filmie, żeby się sprzedawał dobrze. Smutne. laxman ocenił(a) ten film na: 2 xyarn Sam mam w domu jeden poradnik scenopisarstwa, praktycznie cały kurs od podstaw, lecz tam nieco hamują się w kwestii owej smutnej prawdy - raczej nie piszą o kwestiach promocji i sprzedaży, bardziej idą w prawdziwy warsztat. Ale rację Ci przyznaję - tak to dziś wygląda, kasa, kasa. Z chęcią sprawdzę ksiązkę, o której piszesz, o ile jest dostępna na gryzoniu czy cuś. laxman jak chcesz prawdziwy warsztat to do teatru laxman ocenił(a) ten film na: 2 FromWest Nie do końca. Teatr to sztuczna sztuka. laxman Co masz przez to na myśli, mógłbyś rozwinąć? Jestem serio ciekaw tej opinii :) laxman ocenił(a) ten film na: 2 Blank_Planet Postaram się!Mam problem z teatrem. Tzn. - coś tam cenię, coś lubię, lecz od zawsze kino przemawiało do mnie bardziej. teatr jest elitarny - już od początku młody człowiek wzrasta z takim podejściem. Chodzi mi o wycieczki szkolne na spektakle, które w żaden sposób nie są atrakcyjne. I dzieciak się zraża, tym bardziej, kiedy odkryje, jak atrakcyjne jest kino, a nawet literatura - oczywiście przeznaczona dla odbiorcy w tym mną tak było. Lata mijały, coraz bardziej angażowałem się w kino i literaturę. Dziś, jako już świadomy człowiek bywam w teatrze - około - raz na rok. I dalej przedstawienia do mnie nie czym mam problem? Z ,,teatralnością". Co oznacza przymiotnik teatralny? Coś dotyczącego teatru, to po pierwsze, po drugie zaś - coś sztucznego, przesadzonego, patetycznego. I tak odbieram teatr. Gra aktorska (mimika i gestykulacja, zwłaszcza musicali, doprowadza mnie do szału),scenografia, reżyseria - to wszystko dla mnie strasznie sztuczne, niejako wymuszające katharsis. Brzmię jak ignorant, ale nie chcę też popadać w zawiłą wypowiedź. Nie wiem, może za rzadko chodzę, może za mało się interesuje, lecz co poradzę? Wolę kino, gry wideo, literaturę - dramaty czytać lubię, ale nie chcę ich oglądać w teatrze. laxman Z drugiej strony granie na żywo na scenie jest o wiele bardziej wymagające. Jak teraz w tym myślę to faktycznie granie na scenie zawiera w sobie jakąś manierę odróżniającą ją od kina, ale mi ona nie przeszkadza. Według mnie teatr jest bardziej ekspresyjny od kina i sam się broni przed skrajnym kiczem (wszak aktorzy sceniczni natychmiast spotykają się z reakcją publiczności).W każdym razie byłbym w stanie zgodzić się Tobą po za jednym punktem: nienawidzę czytać sztuk. Nawet trudna literatura przychodzi mi łatwiej niż dramat. Papier pozbawia go według mnie emocji, czyni go po porostu nudnym i choć również bardzo rzadko bywam w teatrze to zawsze wizyta w nim była nieporównywalnie większą przyjemnością. Blank_Planet No z tym, że dramaty trudno się czyta się zgadzam. Żeby jakoś przebrnąć trzeba czytać na głos i modulować ton głosu. Raz piszczysz jak Ofelia innym razem czytasz basem jako Hamlet. laxman ja tez jestem az bardzo ciekaw co to znaczy sztuczna sztuka laxman ocenił(a) ten film na: 2 FromWest Ustosunkowałem się wyżej, tak wstępnie FromWest laxman ma dużo racji, nie wiem, co Ty sądzisz na ten temat, ale ja to odbieram podobnie. Jak dla mnie, choć to moa prywatna opinia kino jest wyżej w hierarchii niż teatr. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 FromWest Teatr z zasady jest teatralny... :) Teatr to forma. Coś co nazywamy prawdą sztuczności. Zaręczam Wam, że przy choćby 200-u osobowej widowni sztuka zagrana 1:1, w sposób filmowy, bez "sztuczności" uśpiłaby 50% publiczności. Nie dostrzeżesz z trzeciego rzędu detali mimiki. Aktor musi grać dla wszystkich dwunastu rzędów, weźmy to pod uwagę... :) Blank_Planet Cyt "a) Reżyser jest po prostu prostakiem i robi film, z prostackim humorem, bo myśli, że jest śmieszny"Nie. Jest trochę inaczej. Otóż reżyser zakłada i to dość słusznie, że robi ten film dla prostaków, stąd wybiera takie prostackie rozwiązania. markin ocenił(a) ten film na: 1 Millwall co dobitnie świadczy o nim, że jest prostakiem. Więc stwierdzenie "a" było słuszne a ty sam wybrałeś odpowiednie potwierdzenie markin ocenił(a) ten film na: 1 Blank_Planet nie masz racji ten film się w ogóle nie sprzedał ale są ludzie którym zależy na tym aby wychowywać masy w takim gównainym klimacie i wmawiać, że ten szlam jest coś wart. To taj jak Boguś Linda kiedyś sam grał w szmirze dla mas a teraz narzeka, że masy to tpęaki. Każda rzecz się pogłębia jeśli się nie dba o kulturę to jej nie jak ta Korwin-Piotrowska czy jak jej tam występowała w dennym programie o jakichś modelkach sama gwóno tworzyła ale jak jej osobiste gwóno zostało przekroczone przez kolejny program Tyszki i kogoś tam to zaczęła i swołocz poziomu Korwin-Piotrowskiej tak mają uważają siebie za tworzących kulturę a tak naprawdę to dla ludzi kulturalnych szambo z mułem głębszym krateru na dom czy coś wspaniałego jak katedra w Hiszpanii jest niezwykle ciężko i trzeba poświęcić na to pokolenia ale zniszczyć jest niezwykle łatwo i wystarczy jedno dobitny przykład jak Ruscy z Niemcami i żydami zniszczyli polską kulturę zasadniczo wystarczy wymordować jedno pokolenie i tylko odpowiednie geny ale przez kilka pokoleń może ten stan tworzy się za pomocą wielu pokoleń zniszczyć ja może swołocz w kilka chyba jest rocznica wielkiego głodu na Ukrainie, tak to się właśnie robi komuchy i żydzi się na tym inaczej jest w sztuce wystarczy nie dopuszczać ludzi kulturalnych do sztuki i masowo wypuszczać śmieci i tym syfem przyzwyczajać młodych do takiej śmieciowej kultury i tak to już leci. laxman ocenił(a) ten film na: 2 markin Nie wiem, Markinie, co sadzić o Twej wypowiedzi. Osobiście zgadzam się z |Tobą, że ku,lurę danego kraju łatwo zanieczyścić. Dlatego trzeba o nią dbać. Niemniej w kwestii owego dbania nie pakowałbym do przeciwników aż takim patriotycznym prochem. Możliwe, że Amerykanie poprzez takie - ze zacytuję p ,,gówno" chcą nas pokonać, lecz w tym wlaśnie moc myslących ludzi,.by ich od tego powstrzymać markin ocenił(a) ten film na: 1 laxman na wojnie zawsze wygrywa ten kto ma większe środki lub jest większym bandytą a w domu wygrywa ten kto lubi większy bałagan markin Szczerze powiedziawszy nie dobudowywałbym do tego jakiejś teorii spiskowej. Jak dla mnie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o pieniądze. Gdzieś siedzi banda prezesów i trzepie kasę na tym, że motłoch ogląda chłam. Nic więcej. markin ocenił(a) ten film na: 1 Blank_Planet coś w tym jest jednak zawsze przemyca się własne idee, tym bardziej jak ktoś ma pieniądze jak i łatwo zrobić przesyłkę poprzez film właśnie markin "są ludzie którym zależy na tym aby wychowywać masy w takim gównainym klimacie i wmawiać, że ten szlam jest coś wart""wystarczy nie dopuszczać ludzi kulturalnych do sztuki i masowo wypuszczać śmieci i tym syfem przyzwyczajać młodych do takiej śmieciowej kultury i tak to już leci"Cały wpis markina jest w tej dyskusji najbliższy prawdy, choćby dlatego, że od lat i ja to obserwuję, bo nie da się tego spostrzegawczemu człowiekowi nie dostrzec. Przy czym ci ludzie, którym zależy na demoralizacji młodego pokolenia to bynajmniej nie reżyserzy i scenarzyści, tylko wyższa liga Hollywoodu, decydenci, a ci pierwsi wyznając zasadę " pecunia non olet" chętnie przytulą trochę grosiwa i nakręcą cokolwiek. Widać to było wyraźnie w przypadku "Pasji" Gibsona, którą musiał sfinansować sobie sam, ponieważ właściciele hollywoodzkich wytwórni kategorycznie odmówi mu zasponsorowania jego przyszłego filmu uznając, że jest - jakże by inaczej - "antysemicki":-) Zresztą "nasz" Wojciech Smarzowski robi to samo i na polityczne zlecenia i pieniążki z państwowego PISF-u kręci antypolskie gnioty pokazujące Polaków jako półzwierzęta i antysemitów. markin ocenił(a) ten film na: 1 JackHolborn oczywiście potwierdzam też Twoje spostrzeżenia, była taka sytuacja kiedy PO odchodziło żona Komorowskiego została szefową właśnie chyba PISF któraś z instytucji zajmującej się promowaniem kultury za państwowe pieniądze ona osobiście miała decydować o ty na jaką sztukę pójdą nasze podatki. Komorowska to żydówka której zależy na ty aby w telewizji głośno i wyraźnie było powiedziane, że "najważniejszą kulturalną imprezą w Polsce są dni kultury żydowskiej" kto obserwuje TV ten wie, że na 1 i 2 TVP właśnie takie zdanie zawsze sprawa to problem nieświadomego demoralizowania młodych i starszych jak robi to Karolina Korwin-Piotrowska pseudo intelektualistka która wydaje jakieś swołocze opinie językiem spod budki z piwem, następnie po latach dziwi się po obniżeniu kultury dyskusji, rozmowy i szacunku dla rozmówcy / drugiego człowieka, że ją zamieniają na młodszy model z jeszcze niższą kulturą i mocniej swołoczym językiem, ta sama Kur-Pier... następnie narzeka "jak to poziom kultury spada" no niestety dla mnie spada od dawna a Kur-Pier... była kolejną obniżającą te nieświadome chamy tego nie u nas to Senyszyn tu jest dobre wideo widać jak się propagatorzy nagle oburzają na kolejny etap seksualnej rewolucji czyli zoofilia etc... ciekawe, że tym wolnościowcom nie podobają się pisemka ze żydowskie już wykupiły Disney no i widać jak zeszła na psy ta wspaniała wytwórnia. Chyba zaczęli od "Kowboje i Obcy" wystarczy się przyjrzeć temu "dziełu" i widać żydowską propagandę komunistyczny schemat doskonałości społeczeństwa czyli rabin naczelnym wodzem i wszyscy co się nie zgadzają do odstrzału. Tyle nawiązań do żydowskiej religii, że aż oczy Disney to wypuszcza dla dzieci i młodzieży do do Gibsona ma jaja ale może sobie na to pozwolić, stać go. W hollywood należy też wspomnieć o pedoiflii co też jest domeną żydów. W Hiszpanii w chyba XX czy XIX wieku nie będę strzelał ale u władzy była większość żydów co zrobili pierwsze od razu obniżyli wiek dopuszczalnego stosunku seksaulnego z dziećmi do chyba 14 czy 12 roku życia. Oburzenie nastąpiło w Hiszpanii ale świat tego nie usłyszał. Po zmianie lobby, rządzący już nie żydzi przywrócili tam 16 czy 18 rok życia. To trwało około 4 nam nie zaoferuje / sprzeda innej kultury niż tę którą sam po co robić dobrą komedię jeśli na nią pójdzie garstka skoro można zatrudnić Adama Sandlera i on zrobi komedię o sraniu, pierdzeniu, rzyganiu, bekaniu i o kiełbasie z mycką na czerepie i się sprzeda całej masie. Wystarczy wmówić, że sranie i pierdzenie jest śmieszne skoro rasa panów żydzi się z tego od wieków śmieją to znaczy, że jest to humor najwyższych lotów tylko głupi Polaczkowie o tym jeszcze nie wiedzą więc trzeba im tak napie... taką papkę, że w końcu łykną wszystko. Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem laxman Najbardziej żenująca scena w tego typu filmach, to kiedy jedna z dziewczyn zesrała się, bo jadła za dużo puddingu w "seks w wielkim mieście"... Porażka, przez tą jedną głupią sytuację cały film spisałam na straty... -__- moon_luna nie przez pudding tylko wodę z prysznica, no ale fakt głupiutkie dosyć...
Granie rozbieranych scen to nieodłączna część pracy każdego aktora, a historia nagości w filmach jest tak stara, jak historia samego kina. Niewątpliwie jednak niektórzy aktorzy są bardziej skorzy do pokazania się w negliżu niż inni. Grupa ludzi postanowiła dokładnie sprawdzić, które z topowych gwiazd kina mają na koncie najwięcej rozbieranych scen, a także w jakim procencie ze swoich filmów w nich występują. Aktorzy, którzy w rozbieranych scenach występują najczęściej. Kto znalazł się na liście? Takie statystyki pojawiły się na stronie Bingo Sites. Jak czytamy w opisie, twórcy tego raportu wzięli pod uwagę filmografie 134 najpopularniejszych aktorów w roku 2020 i przeanalizowali ponad 27 godzin rozbieranych scen, w jakich wzięli oni udział. W badaniu rozważani byli wyłącznie aktorzy z przynajmniej trzema rozbieranymi scenami od 2000 roku. Wyniki okazały się dość zaskakujące, zwłaszcza jeśli chodzi o dysproporcję kobiet i mężczyzn w rozbieranych scenach. Okazuje się bowiem, że aktorki łącznie pokazały się na ekranie nago przez średnio 10 sekund na godzinę filmu, a u mężczyzn średnia ta to zaledwie 5,9 sekundy na godzinę. W jakim jednak odsetku swoich filmu poszczególni aktorzy zagrali rozbierane sceny? Sprawdźcie w naszej galerii! Jak się kręci sceny łóżkowe? 365 dni i nie tylko | To Się Kręci #7
jak przygotować aktora do smutnej sceny